sobota, 31 maja 2014

Jesteś cudem

Siedziałam w ławce na języku polskim. Znowu moje myśli skupiły się wokół ludzi przechodzących za oknem, kwiatów poruszających się na wietrze czy ptaków zmieniających co chwila gałązkę, na której przyszło im siedzieć. ,,W przyszłym tygodniu...''. O nie, znowu się zaczyna- pomyślałam. Ale mimo tego nie skupiałam znacząco uwagi na tym, co dalej stara nam się przekazać nauczycielka. Stwierdziłam, że potem sprawdzę na fejsie, co jest zadane na przyszły tydzień, albo że dowiem się od koleżanki. ,,W przyszłym tygodniu opowiecie o swojej ulubionej książce, w formie recenzji''. Coś we mnie tknęło. Nie mam ulubionej książki- pomyślałam. Bardzo rzadko czytam książki. Nie dlatego, że nie chcę, że jestem leniem. Głównie przez brak czasu. Chodzę do szkoły, która jest... bardzo wymagająca. Kiedy po szkole nie mam żadnych zajęć dodatkowych mój plan dnia wygląda mniej więcej tak: 8-15 szkoła, 16- obiad, 17-2/3- lekcje. Nie to nie żarty. Codziennie siedzę do 2 w nocy, aby skończyć czasem tylko odrabiać lekcje (już nie wspomnę o nauce). Odkąd w moim życiu zapanował taki tryb, zaczęłam się zastanawiać czy tylko ja tak mam, że nie wyrabiam z lekcjami. Jednak moje koleżanki też tak mają. Wkuwają jakieś teorie z dziedziny fizyki czy wzory matematyczne, żeby zdobyć wręcz nieosiągalną czwórkę. Czyli po prostu nie jestem sama z tymi problemami. Ludzie szukają ucieczki od problemów w książkach, znajdują w nich ukojenie, wiedzą, że nie są sami na tym świecie. Pani od języka polskiego, recenzja, książka, ulubiona, recenzja...- nie wiedziałam co zrobić w tej sytuacji. Muszę przeczytać książkę- pomyślałam. I tak zaczęła się cała historia. Zaczęłam pytać rodzinę o jakieś fajne książki,  szukałam porad w internecie. ,,Pamiętnik narkomanki, dzieci z dworca zoo...''- czytałam. Jednak pewna książka szczególnie zwróciła moją uwagę: ,,niebo istnieje naprawdę''. Przeczytałam recenzje, ktoś napisał komentarz ,, ileż można czytać o ciągłym jeżdżeniu do i ze szpitala''. Na razie odłożyłam tę książkę na później. Idąc jednak dalej tym tropem znalazłam książkę ,,Jesteś cudem''. Przeczytałam recenzje, wysłuchałam część audiobooka. Postanowiłam ją kupić. Dziś rano wybrałam się z koleżanką do galerii, znalazłam ją na półce, kupiłam. Po przyjeździe do domu zabrałam się do czytania. Nigdy nikt ani nic... w żaden sposób... po prostu nie... Przeczytałam zaledwie 70 stron. Już teraz wiem, że jest to jedna z najlepszych rzeczy, które do tej pory mi się przytrafiły. Zaczęłam inaczej patrzeć na wszystko. Wyobraźcie sobie sytuację, w której idziecie do zwykłego lekarza ze zwykłym problemem po zwykłą receptę. Siedzicie w poczekalni, nieświadomi. Nie wiecie, że za drzwiami siedzi człowiek, który zmieni wasz zwykły dzień w piękny dzień. Ale czym? Wchodzicie do gabinetu, on wita was szerokim uśmiechem, zostajecie potraktowani bardzo ,,osobowo'', jesteście jedynymi w swoim rodzaju pacjentami, których problem staje się bardzo ważnym problemem dla lekarza, któremu poświęca on naprawdę dużo skupienia. Czujecie się wyjątkowo. Jest to jedna z lekcji. Jedna z lekcji, które są zawarte własnie w tej fenomenalnej książce. Tylko jedna z wielu innych mądrości, które wiem, że będą moimi przewodnikami na resztkę życia. Te 70 stron odmieniły mój sposób patrzenia na świat. Na ludzi, na sytuacje, które w życiu się przytrafiają. Bo w końcu wszystko jest po coś. A skoro wszystko jest po coś to zadanie zrecenzowania ulubionej książki przez moją nauczycielkę od języka polskiego było ,,po coś''. Dzięki temu jednemu zadaniu na ocenę diametralnie zmieniło się... wszystko. Wiem jakie mam cele, jak gospodarować czasem, jak się nie spóźniać. A ile jeszcze nauk mnie czeka w reszcie książki. Dlatego naprawdę gorąco polecam tę książkę wszystkim! Czas na zmianę.


niedziela, 18 maja 2014

summer paradise


Heeeej!
Troszkę mnie tu nie było. Dość dużo się ostatnio działo, dlatego nie miałam jak dorwać się do komputerka i napisać posta. W zeszłym tygodniu w piątek wybrałam się z koleżanką na basen, pierwszy raz od dwóch lat. Powinnam dużo pływać ze względu na kręgosłup i kolana. Na początku trochę popływałyśmy, ale potem poleciałyśmy na zjeżdżalnię i do jacuzzi! :D Oczywiście już na początku zdążyłam popsuć google. Kiedy je zdejmowałam, po zrobieniu jednego basenu, pasek się urwał! Pech! Oczywiście to cała ja.

Właśnie minął pierwszy tydzień po majówce, w którym chodziliśmy dzień w dzień do szkoły. Muszę powiedzieć, że już dawno nie czułam się tak zmęczona! Tyle nam pozadawali. Mnóstwo prezentacji, sprawdzianów. Ale trzeba dać radę. Koniec roku już niebawem i... waaakaaaacjeee! Taaaaaaak! Długo wyczekiwane. Myślę ogólnie nad tym czy nie założyć kanału na youtube. Już mam kilka pomysłów na filmiki, a powiem Wam, że niektóre pomysły siedzą już w mojej głowie od wielu, wielu miesięcy! Moim zdaniem najlepsze są filmiki typu ,,wspomnienia z wakacji''. Zawsze się uśmiecham do ekranu, a jednocześnie łezka się w oku kręci, kiedy oglądam takie filmiki. Tak, to właśnie jeden z planowanych filmików. Nie wiem jeszcze co z tego wyniknie, nic nie obiecuję. Zobaczymy ;)







Macie już jakieś plany na wakacje?

środa, 7 maja 2014

positive thinking

Wczoraj razem z Olą wybrałam się do Myślęcinka, była piękna pogoda. Jutro niestety wracam już do szkoły. Na samą myśl jestem zmęczona. Wiem, że większość z was chodzi już od poniedziałku, dlatego nie powinnam narzekać. 

Ostatnio bardzo dużo negatywnych rzeczy zalewa moje myśli. Jestem osobą wrażliwą, dlatego tym bardziej nie powinnam sobie zakrzątać głowy. Czy wiecie, że według statystyk 90% naszych zmartwień nigdy się nie wydarza? Przeczytałam to jakieś pół roku temu na jednej ze stron internetowych i rozpoczęłam obserwację. Przewinęły się zmartwienia dotyczące egzaminu gimnazjalnego, konkursów tańca i naprawdę większość z nich nawet nie miała miejsca. Z tego względu postawiłam sobie za zadanie positive thinking, czyli pozytywne myślenie. Wszystkie zmartwienia, których zdarzenie się jest mało prawdopodobne muszę odkładać na bok. A nawet jeśli coś pójdzie nie po naszej myśli to czy za pół roku będziemy pamiętać? Czas w końcu szybko leci ;)




poniedziałek, 5 maja 2014

20 faktów o mnie

Hej misiaki! Dzisiaj przygotowałam dla Was troszkę inny post, a mianowicie 20 faktów o mnie. W następnym poście może pojawi się recenzja, więc zapraszam :) 

1. Jestem strasznie upartą osobą. Jeśli ktoś się ze mną np. spiera o coś, a wiem, że mam rację, to do końca zawsze bronię swojego zdania.
2. Wcześniej miałam już blog, który prowadziłam prawie rok. Był to można powiedzieć pierwszy prawdziwy blog, którego prowadziłam regularnie.
3. Od dwóch lat gram na gitarze, a od roku na keyboardzie.
4. Przez prawie rok  wytrwale zbierałam na aparat. Nigdzie prawie nie wychodziłam, tylko po to, by odłożyć jakieś pieniądze.
5. Kiedyś byłam strasznie nieoszczędna. Wydawałam wszystkie pieniądze, które dostałam. Rok temu, kiedy założyłam sobie za cel kupno aparatu, aż sama siebie nie poznawałam, kiedy zaczęłam bacznie odkładać kasę.
6. Po prawie rocznym zbieraniu pieniędzy nie potrafię już tak jak kiedyś iść do jakiegoś sklepu i po prostu wydać pieniądze na jakiś ciuch, mam potem trochę wyrzuty sumienia.
7. Moim marzeniem jest grono stałych czytelników.
8. Moją życiową pasją jest taniec. Zaczęłam tańczyć w połowie 5 klasy. Wtedy był to jazz i taniec współczesny. Na początku gimnazjum zapisałam się na hip hop, który tańczę do dziś.
9. Jeśli coś sobie postanowię, to nie ma zmiłuj. Usłyszałam od dość wielu ludzi, że mi zazdrości tej wytrwałości w dążeniu do celu. To bardzo miłe :)
10. Uwielbiam Wielką Brytanię, język angielski. Chciałabym tam kiedyś wyjechać. Jednak patrząc na procent bezrobocia wśród młodych czuję, że prędzej wylądowałabym w Niemczech ;D (niemiecki zgroza)
11. Jeśli tylko mam czas (którego niestety często mi brak) to staram się wykonywać wszystko jak najlepiej. Jestem pewnego rodzaju perfekcjonistką.
12. Kocham jeździć na rowerze oraz rolkach. Mieszkam niedaleko lasu, więc kiedy wybieram się z kimś na wycieczkę rowerową do lasu, jestem mega szczęśliwa.
13. Nie oglądam żadnych seriali.
14. Jak byłam mała postanowiłam sobie, że pójdę do ,,you can dance'' jak skończę 16 lat. Teoretycznie za rok powinnam pójść do programu, szkoda tylko, że on już nie istnieje :c
15. Od zawsze chciałam mieć listownego przyjaciela.
16. Nawet lubię deszczowe dni, a kiedy pada zawsze zastanawiam się czy taka pogoda by mi nie przeszkadzała gdybym mieszkała w Anglii.
17. W Niemczech podoba mi się to, że tam domy są nieogrodzone i nikt się o nic nie martwi.
18. Chciałabym mieszkać w ogromnym domu, jednak w nocy nie byłoby tak ciekawie... Ale cóż, dałabym radę ;)
19. Moim dużym marzeniem jest odbywanie wielu podróży do przeróżnych krajów, z których potem zdawałabym relację na blogu w postaci zdjęć albo video relacji.
20. Uwielbiam patrzeć jak najmłodsze przedszkolaczki chodzą razem trzymając się szarfy. Przesłodko to wygląda.


Macie jakieś podobne fakty o sobie?

niedziela, 4 maja 2014

wiara a kompleks

Wiara w siebie... termin, który dość często obija się o nasze uszy. Jednak często zostaje pominięty, schowany gdzieś głęboko. Nie zwracamy na niego uwagi oraz na to, co tak naprawdę za sobą niesie. Wiara w siebie... pojęcie dość powszechne, lecz często zostaje przezwyciężone przez swojego wroga- niską samoocenę. Nie zdajemy sobie sprawy jak ważna jest wiara w siebie, w swoje możliwości, jak bardzo pomaga nam to w życiu. Oglądamy przeróżne postaci, ,,piękniejsze'' od nas dołując się... ale po co? Mnożymy, nie dzielimy, dodajemy, nie odejmujemy... liczbę kompleksów. Mam małe oczy, średniej długości brązowe włosy, dużo pieprzyków, łamliwe paznokcie... tak, to cała ja. Czy ten opis brzmi nieznajomo? Czy są w nim użyte słowa, których odniesienie nie jesteśmy w stanie zaakceptować? Nie... Każdy widział małe oczy, pieprzyki, paznokcie, które się łamią... Ale dlaczego nikt nie zwraca na to większej uwagi? Dlaczego? Przecież oczy widać na samym początku, kiedy się z kimś poznajemy, patrzymy w nie zawsze. Także dlaczego nie widać tego, że są małe? Otóż są one schowane. Schowane? Co to za brednie? Tak, one są schowane. Są schowane pod uśmiechem, uśmiechem przezwyciężającym wszystko. To on sprawia, że wszystkie kompleksy odchodzą daleko, to on sprawia, że nasze życie staje się piękniejsze, wszystko, co nas otacza traci czarno-białe barwy. Mam małe oczy, średniej długości brązowe włosy, dużo pieprzyków, łamliwe paznokcie, jestem szczęśliwa.

sobota, 3 maja 2014

Stopka


Heeeeeeej! :)
W czwartek wybraliśmy się całą rodziną do Stopki na obiad (rożen), maluteńkiej miejscowości położonej koło naszego miasta. Ogólnie mimo swojej małej wielkości to miejscowość przyciąga naprawdę dużą liczbę ludzi. Po przyjeździe czekaliśmy w kolejce ponad godzinę! Jednak wspaniała pogoda, piękne widoki oraz przepyszne jedzenie zrekompensowały wszystko. W piątek spotkałam się z przyjaciółką Olą i pojechałyśmy na Wyspę Młyńską. Następnie pojechałyśmy do galerii handlowej i kupiłam nową kartę do aparatu, która umożliwiła mi rozpoczęcie nagrywania filmików w full HD.Wieczorem przyszła do mnie przyjaciółka Natalia, która została u mnie na noc. Było świetnie! :) Na jutro raczej nie mam żadnych planów, więc zobaczymy co los przyniesie. Może pójdę pochodzić z kijkami? To naprawdę świetna sprawa- nie męczysz się bardzo, a sylwetka się wyrabia. Teraz lecę obejrzeć jakiś film, a może wy znacie jakieś fajne? Tylko nie horrory! :)



czwartek, 1 maja 2014

majówkaaaaaaaaaaaaa

Heeeeeej! 
Nareszcie coś na co długo czekałam nadeszło- majówka! Wcześniejsze egzaminy z lekka pozbawiły mnie humoru, ale teraz powoli biorę się w garść. Szczęście, że przez matury mam troszkę dłużej wolne niż powinnam, bo w czwartek dopiero wracam do szkoły. Mam nadzieję, że doładuję energię i wrócę do blogowania pełną parą. Mam mnóstwo planów, które mam zamiar zrealizować. Jestem strasznie upartą osobą i wytrwale dążącą do celu, dlatego poprzeczkę postawiłam sobie dość wysoko. Mam nadzieję, że podołam oraz że tym razem się nie poddam. Do dzieła!